Też wierzę, że coś tam jest, ale już nie to, czego nas uczą. W filmie raczej starali się zachować katolicki pogląd choć nieco go spłaszczyli. Bo jednak nie było tam diabła, ani ludzi, którzy piekli się na jego rożnie. Film raczej ukazał dusze/energie, które po śmierci wciąż cierpiały. Nie doznały spokoju, bo trauma z życia głęboko w nich tkwiła. Żal i gorycz... pozostała z nimi na wieczność?! Więc to nie kwestia kary. Co do Williams'a to zaczął chorować, źle go zdiagnozowano i leczono. Przez chore ciało miał problemy z pracą. Bał się. " Kilka dni później jego żona stwierdziła, że przepisane leki zaczynają działać, a Robin odzyskuje spokój ducha. Niestety to były wyłącznie pozory, które uśpiły czujność rodziny. Krótko przed śmiercią stwierdzono u niego chorobę Parkinsona. Po czasie okazało się, że diagnoza była błędna. Po szczegółowych badaniach lekarze rozpoznali otępienie z ciałami Lewy’ego"